Kim jest eRzecznik?
To postać, która zajmuje się działaniami buzz marketingu, czyli marketingu szeptanego. Do jej głównych zadań należy komunikacja z klientem na forach internetowych i na portalach społecznościowych oraz stały monitoring sieci. To ewidentnie twarz firmy, którą reprezentuje i z konieczności specjalista w swojej dziedzinie. Może być to też influencer, który ma za sobą poparcie dużej społeczności.
Jak wygląda kampania eRzecznika?
eRzecznik wchodzi tam, gdzie zauważalny jest efekt ROPO. Efekt, który występuje w sieci wśród poszukujących tam informacji i dokonujących zakupu w realu. Ma on wpływ nawet na 50 procent decyzji zakupowych dokonywanych przez internautów.
Zadania eRzecznika są jasne. Ma on reprezentować dobro firmy, przekazywać informacje o produktach i usługach, być wiarygodnym w swoich wypowiedziach i działać jawnie. Powinien być osobą o nienagannej przeszłości i godną zaufania. Jego wizerunek powinien być zgodny z wartościami reprezentowanymi przez markę.
Kampania eRzecznika rozpoczyna się na forach internetowych i w społecznościach. Powinna być prowadzona przez specjalistę, który doskonale wie, co sprzedaje. Który zna wszystkie zalety oferowanych produktów i jest świadom ich wad lub braku przydatności w pewnych dziedzinach.
Nie musi mieć za sobą wielkiej społeczności. Może oczywiście być też doświadczonym influencerem. Najważniejszy w całej jego kampanii jest monitoring sieci i reakcje na każdy nieprzychylny wpis. W ten sposób jest w stanie zapobiegać kryzysom wizerunkowym. Trzeba pamiętać, że stale kładzie na szali opinię o samym sobie.
Numer telefonu. Podać czy nie?
Z uwagi na to, że wielu influencerów często bardzo chroni swoje dane przed wypłynięciem, podanie numeru telefonu może nie być trafionym pomysłem. Podanie numeru prywatnego do eRzecznika może być powodem wielu głupich i głuchych telefonów. Możliwość wypłynięcia przez to jego danych może mieć nieprzyjemne skutki. Co więcej, cierpliwość eRzecznika też może mieć swoje granice.
Z drugiej strony, podając numer telefonu, można od razu ustalić godziny odbierania połączeń. eRzecznik, który byłby wykształconym marketingowcem, mógłby sprawnie przeprowadzać rozmowy informacyjne i sprzedażowe.
Czy jednak warto sprowadzać jego rolę do roli przedstawiciela handlowego? Wszystkie informacje niezbędne do dokonania zakupu i tak powinny pojawić się w sieci. Nie wszyscy oczywiście mają czas zaczytywać się w treść, czy oglądać nowe filmowe komunikaty na bieżąco. Podczas ostatecznej rozmowy telefonicznej można by rozwiać pozostałe wątpliwości.
Wydaje się jednak lepszym zorganizowanie przedstawicieli telefonicznych, którzy byliby gotowi do rozmowy w większą część dnia, lub nawet sami dzwoniliby do klientów z ofertą handlową. Zakres ich obowiązków byłby więc szerszy, a wydajność większa. Zorganizowanie kampanii telefonicznej wydaje się więc bardziej trafionym pomysłem. Wiązałoby się jednak z koniecznością przeszkolenia pracowników na temat naszych produktów lub usług, tak by mogli dzielić się informacją podobnie do tej tworzonej przez eRzecznika.
Prywatność
Choć kampania eRzecznika jest jawna, to prywatność w sieci ceni sobie wielkie grono rzeczników i influencerów. Z jednej strony działają jawnie na portalach społecznościowych i forach, a drugiej prowadzą swoje własne małe życia poza zgiełkiem internetu. Wielu z nich raczej nie zdecydowałoby się na podanie prywatnego numeru telefonu, chyba że jego prywatność byłaby tylko reklamą.
Podsumowanie
Tak naprawdę jest tylko jedno oblicze internetu – to na pokaz. Niezależnie gdzie nie wchodzimy, gdzie nie zaglądamy, tam czekają na nas różne chwyty marketingowe. Kampania eRzecznika jest jednym z nich. Mimo to w większości przypadków przy takich zagraniach znajdujemy wiele prawdziwości i rzetelności. Czy trzeba posuwać się o krok dalej i całkowicie zaangażować w kampanię pozwalając na przekazanie własnych prywatnych informacji? Odpowiedź na to pytanie leży w gestii każdego z rzeczników i influencerów z osobna. Wszystko zależy, jak rozstrzygną tę sprawę we własnym sumieniu.